1985 Oferuje intymne spojrzenie na niszczycielską erę w historii LGBTQ+

Powrót do domu, do gniazda po rozpoczęciu nowego życia, jest dla wielu młodych ludzi doświadczeniem znanym. W nowym filmie reżysera Yen Tan 1985 , w wybranych kinach 26 października Adrian (grany przez Cory'ego Michaela Smitha) przyjeżdża do domu na Boże Narodzenie w Teksasie, skrywając szereg tajemnic.



Jego rodzice (Virginia Madsen i Michael Chiklis) żyją skromnie, odmawiają ucztę przy kolacji i podarują mu Biblię pod drzewem. Uważają, że ich syn jest początkującym dyrektorem ds. reklamy, dopiero zaczynającym życie w Nowym Jorku. Nie są całkowicie w błędzie. Jednak realia sytuacji Adriana stają się jasne, kiedy dzwoni na wschód, żeby sprawdzić, co u przyjaciela z automatu (film nosi tytuł roku, w którym został osadzony). Adrian jest gejem, a AIDS dziesiątkuje jego społeczność. Jego młodszy brat (Aidan Langford), niedawno nawrócony do klubu teatralnego, uwielbia Adriana — i może mieć więcej powodów, niż myśli.

piąta pełnometrażowa funkcja Tan, 1985 oferuje intymne okno na napiętą i niszczycielską epokę w queerowej historii. Rozmawialiśmy z urodzonym w Malezji filmowcem o jego osobistych inspiracjach związanych z tą historią oraz o tym, jak łatwo i często nie doceniamy naszych rodziców.



1985 rozpoczął się jako film krótkometrażowy. Co początkowo zainspirowało cię do opowiedzenia tej historii?



Zarówno film krótkometrażowy, jak i fabuła są oparte na osobistych historiach, które usłyszałem od osób żyjących z HIV i AIDS w jednej z moich wcześniejszych prac, po ukończeniu college'u w latach 90-tych. Tak naprawdę wróciłem do tych rozmów dopiero pięć czy sześć lat temu. Teraz zadaję sobie pytanie: Przez co właściwie przeszli w szczytowym momencie epidemii? Nie byłem wystarczająco dojrzały ani mądry we wczesnych latach dwudziestych, by zadawać te pytania i robię to dopiero teraz, 20 lat później. Nie mogę już zapytać bezpośrednio tych ludzi, więc zrobienie krótkiego filmu i fabuły było jak próba odpowiedzi na te pytania dla siebie.

Zwłaszcza w przypadku filmu opowiedzenie tej historii było dla mnie sposobem na cofnięcie się w czasie i rozmowę ze sobą, gdy miałam 10 lat w 85 roku. W mojej nastoletniej głowie po prostu połączyłem się, że bycie gejem oznacza, że ​​będziesz miał AIDS. Istniało poczucie, że bycie gejem oznacza, że ​​nie będziesz miał satysfakcjonującego życia. Tak więc kręcenie filmu było dla mnie sposobem na cofnięcie się w czasie.

Jak myślisz, dlaczego ważne jest, aby zastanowić się nad szczytem kryzysu związanego z AIDS, szczególnie dla młodych ludzi?



Napisałem scenariusz w czasie, gdy myślałem, że wracam do historii, badając, jak ucisk, represje i stygmatyzacja działały wtedy przez pryzmat dzisiejszej perspektywy, w której myślisz: „Och, zaszliśmy tak daleko.” I oczywiście film. premiery w 2018 roku i przeżywamy ten dziwny polityczny moment, w którym wydaje się, że stawką jest wiele rzeczy, które uważaliśmy za oczywiste, czy to prawa gejów, prawa kobiet, czy cała ta rasistowska retoryka, która ma miejsce dzisiaj. Pod wieloma względami cofamy się w czasie. Film wychodzi w czasie, gdy ludzie dokonują własnych paraleli na temat tego, jak niewiele się zmieniło pod pewnymi względami.

To taki formalnie elegancki film i prawie ma intymność sztuki. Czy możesz opowiedzieć o swoim podejściu do reżyserii filmu?

Estetycznie, kręcenie na filmie, a także czarno-biały charakter, nadaje bardzo formalnej elegancji i prezentacji. To właśnie chcieliśmy podkreślić. To film z epoki, ale jednocześnie chcieliśmy, aby był ponadczasowy. Czarno-białe po prostu mają na to sposób. Zawęża również twoją uwagę do postaci na ekranie; nie jesteś tak skupiony na tym, co dzieje się wokół nich. Bardzo tęsknimy za tą epoką i po prostu nie chciałem, aby ludzie zwracali uwagę na rekwizyty w tle. Zależało nam na tym, aby zanurzyć publiczność w taki sposób, że kiedy to oglądasz, część z epoki jakby znikała w tle, a ty doświadczałeś podróży Adriana w czasie rzeczywistym.

Wyemigrowałeś z Malezji mniej więcej w tym samym wieku, w którym twój główny bohater Adrian przeniósłby się do Nowego Jorku. Czy twoje własne doświadczenie imigranta wpłynęło na to, jak myślałeś o tym filmie jako o historii powrotu do domu?



Wiele z nich jest prawdopodobnie dość podświadomych. Myślę, że taka jest natura procesu twórczego, w którym czasami wyrażasz coś w swojej pracy i tak naprawdę nie myślisz o tym, skąd pochodzi pomysł. A teraz, kiedy obejrzałem ten film tyle razy, mogę lepiej wyrazić intencje. Pomiędzy tym, przez co przechodzi młodszy brat, a Adrianem, starszym bratem wracającym do domu, zdecydowanie czerpałem z moich osobistych doświadczeń. Nawet do dnia dzisiejszego, kiedy wracam do domu, do Malezji, muszę w pewien sposób wracać do szafy. Moja najbliższa rodzina wie, że jestem gejem, ale jest bardzo wrażliwa na to, czy moi bliscy wiedzą, czy nie.

Nie wiem, czy odnosisz się do tego, ale to jest dziwna rzecz, w pewnym sensie usprawiedliwiasz się kulturowo, że tego nie zrozumieją, więc nawet nie zamierzasz próbować. Cała polityka ujawniania się, wyrzucasz to przez okno, bo mówisz: „Och, to nie dotyczy kultury azjatyckiej.” Zdecydowanie to coś, co robię i nadal nie wiem, co to jest. dobrze czy źle. To prawie tak, jakbym nie mógł znaleźć przyzwoitego rozwiązania, które działałoby dla wszystkich w tej sytuacji.

Rozumiem, co masz na myśli, jeśli chodzi o założenie, że bariera jest zbyt duża i uniesienie rąk do góry. Robię to z moją rodziną na wiele różnych sposobów. Ale w filmie ostatecznie rodzice Adriana są znacznie bardziej spostrzegawczy, niż zakładał, jeśli chodzi o zrozumienie, kim on jest. Czy uważasz, że dzieci często nie doceniają w ten sposób swoich rodziców?



Na pewno wciąż tak robię. Czuję, że jako dzieci mamy tendencję do umieszczania naszych rodziców w pudełku. Nie chcemy, aby w swoim życiu miały dualizmy lub wymiary; widzimy je w bardzo specyficzny sposób. Dla moich rodziców, kiedy ujawniają się przede mną jako ludzie, którzy są naprawdę głęboko zamyśleni i mogą rzucić sobie wyzwanie, by myśleć poza kulturowymi ograniczeniami, zawsze jest to zaskakujące. Pomysł, że twoi rodzice wciąż są w stanie się rozwijać, jest czymś, co również chciałem pokazać w tym filmie.

Adriana nie było tak długo, myśli, że jego rodzice są nadal bardzo uczciwi i religijni, a szczególnie myślę, że mama jest na skraju własnego politycznego przebudzenia. Uświadomienie mu, że kiedy wraca do domu, jest nieoczekiwane. Nawet tata jest w ten sam sposób, gdzie widzimy go jako tego bigotera z małego miasteczka, a on ewoluuje w coś innego, nieco bardziej złożonego. Ostatecznie wiele jego frustracji i wściekłości wynika z rozłąki z dziećmi. Nie wie nawet, jak się z nimi połączyć, wszystko, co stara się zrobić, to po prostu sprawić, by trzymali się od niego z daleka. Kiedy spojrzysz na sedno tego, kim jest, nadal chce być dobrym rodzicem dla swoich dzieci, po prostu nie wie, jak się tam dostać. Myślę, że wszyscy w filmie mają dobre intencje, po prostu nie wyrażają się we właściwy sposób.

Muzyka odgrywa w filmie dużą rolę, zwłaszcza dla młodszego brata Adriana. Jak myślisz, dlaczego muzyka może być tak ważna dla młodych queerowych dzieciaków?

Dla mnie osobiście muzyka była pierwszym krokiem do ujawnienia się. W mojej szkole były inne queerowe dzieciaki i ciągnęło nas do siebie, chociaż nie kojarzymy tego z ideą bycia gejem. Zastanawiam się, dlaczego, kiedy zaprzyjaźniam się z tymi ludźmi, dowiaduję się, że wszyscy słuchamy tego samego rodzaju muzyki. Jak wytłumaczysz bycie w tym wieku i słuchanie Madonny i Whitney Houston oraz Mariah Carey? Pomysł, że w jakiś sposób biologicznie reagujemy na pewien rodzaj muzyki, jest w pewnym sensie bardzo wymowny. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Muzyka przemawia do nas w bardzo młodym wieku i dopiero kiedy się starzejemy, zdajemy sobie sprawę, że słuchamy muzyki, której słuchamy w bardzo queerowy sposób.

Czy kiedykolwiek czułeś, że będąc filmowcem w kolorze, ludzie oczekują, że pozostaniesz na pewnym pasie i będziesz opowiadał tylko historie o ludziach kolorowych?

Na pewno jest to oczekiwanie i w przeszłości pytano mnie o to w odniesieniu do moich poprzednich filmów, ponieważ tak naprawdę nie nakręciłem jeszcze azjatycko-amerykańskiej historii. Myślę, że odpowiedź jest o wiele bardziej zniuansowana niż po prostu: „Och, nie chcę robić filmu o Azjacie, albo robię.” Moja dotychczasowa podróż polega na tym, że żaden z filmów, które zrobiłem, nie został łatwo zejść z ziemi; Robiłem tylko filmy LGBTQ+. W wielu z nich główni bohaterowie są biali. Myślę, że to połączenie życia w Teksasie przez cały czas i to właśnie widzę przez większość czasu.

Zdaję sobie sprawę, że tworzenie filmów, w których kolorowi bohaterowie są głównymi bohaterami, a nie tylko wsparciem, ma ogromne znaczenie. I to jest coś, co mam ochotę rzucić sobie wyzwanie – na przykład, czy możesz napisać historię osoby z Azji? Czuję, że w pewnym momencie się tym zajmę, ale nie wierzę też, że powinienem po prostu zmusić się do napisania czegoś z tej perspektywy. To dla mnie bardzo praca w toku. Zdecydowanie wiem, że to ważne i pracuję, aby się tam dostać.